Diabelska alternatywa. Między demokracją a honorem.

Za kilkadziesiąt godzin przyjdzie nam, zwolennikom demokracji i honoru zmierzyć się z potężnym dylematem, w którym znaleźliśmy za równo z cudzej jak i naszej winy. Czy biorąc udział w farsie zwanej wyborami wyrzekniemy się honoru, czy zbojkotowawszy wybory ocalimy narodowy honor?


Dlaczego dylemat ten nas spotkał? Wiadomym jest, iż zostaliśmy przed nim postawienia przez aktualnie rządzącą koalicję partii niezbyt pewnie czującą się w atmosferze demokracji, a przez to nie szanującą Konstytucji. I o ile pojedyncze postacie tej tragifarsy są bez wątpienia uzależnione od przywódcy, a przez to bardziej śmieszne niż niebezpieczne, o tyle postać będąca przywódcą jest postacią bardzo niebezpieczną. To człowiek o olbrzymiej charyzmie, wierze, zaciętości i mściwości. Jawi nam się ona wręcz nierzeczywista i mityczna. Sam On Jarosław Kaczyński. 
Takim widzą go wspomniani niesamodzielni wasale z partii koalicyjnych. Tworząc mit "Naczelnika" zarazili oni tym mitem pozostałą część narodu wszczepiając mu swoisty kult lub nienawiść. Ludziom, którzy przeżyli kult jednostki nie jest to obce. Lata komuny nauczyły nas wielbić lub nienawidzić różnych pierwszych sekretarzy. Czy więc owe lata były dla nas swoistą tresurą, a czasy obecne, to nic innego jak wykorzystanie wcześniejszego przygotowania narodu na nadejście wodza?
Od 1989 roku minęło ponad 30 lat. Przez ten okres przewinęło się przez polską politykę mnóstwo różnych mniej czy bardziej wyrazistych postaci. Jednak mało która z nich miała charyzmę na tyle wielką, by mierzyć się z Kaczyńskim. Już od początku lat 90 te postacie które mogły z tych czy innych przyczyn rejterowały z placu boju, na którym jak niczym wielki drewniany koń u bram Troi tkwił samotnie drwiąc mały, mściwy człowieczek? Czy ktoś miał odwagę stanąć z nim w szranki? Nikt. Najbliżej był chyba Donald Tusk, ale i on zrejterował. 
I tu zbliżamy się do momentu, gdzie pojawia się nasza wina w tym, iż tkwimy w ty paraliżu niemocy. Widząc wielkie rzeczy pomijamy małe. Słuchamy, co chcemy słyszeć. Nie słyszymy więc z pozoru nic nie znaczących słów mających jednak swoje wielkie konsekwencje w niedalekiej przyszłości. Nie słyszeliśmy ostrzeżeń od ludzi związanych z Jarosławem Kaczyńskim w okresie IV RP, że jest bardzo niebezpieczny. To właśnie ludzie, którzy niegdyś bardzo blisko z nim współpracowali wiele o nim mówili, a dziś paradoksalnie są jego największymi oponentami. Czyż to nie Roman Giertych, czy Ludwik Dorn są dziś jego największymi wrogami? Czyż nie był to Andrzej Lepper? I choć nie jest on z mojej bajki wspominam jego ostrzeżenia o dążeniu Kaczyńskiego do dyktatury. Czy milił się?
Ok. Było minęło. Nie wyciągnęliśmy wniosków, ale po 2007 roku mogliśmy dalej budować Polskę o mocnej demokracji chronionej przez odpowiednią Konstytucję. Tymczasem minęło 13 lat, a niepozorna posłanka KO Klaudia Jachira, która w sposób obrazoburczy próbuje zwrócić na siebie naszą uwagę w końcu odważyła się powiedzieć czego słyszeć nie chcieliśmy. I mało tego, żaden z poprzednich autorytetów również nie miał odwagi nam tego powiedzieć. Wspomniana posłanka wypowiedziała słowa, które winny nam brzmieć jak memento: "To wyście nas wybrali.". Krótko, ale jakże treściwie. 

Idąc w niedzielę głosować (lub nie idąc) pomyślmy o tym. Pomyślmy, że gdzieś w zaciszu politycznych gabinetów rozgrywa się niczym dramat Goethego walka o naszą duszę niczym duszę Fausta między Mefistofelesem (dyktaturą), a Bogiem (demokracją). Czyż więc na tym tle wspomniany dylemat nie rysuje się jako diabelska alternatywa? Wyrzeknijmy się więc nieco własnej dumy lub honoru na rzecz ratowania nas i demokracji. Bo jeśli nie będzie demokracji nie będzie też honoru, a bez demokracji i honoru nie ma narodu. W ramach zaś pokuty rozważmy jak w sposób honorowy wkrótce przeprowadzić wybory prezydenckie kolejny (trzeci już) raz, tak by było one w pełni demokratyczne. I w końcu zróbmy to porządnie. Jesteśmy to winni sobie, czyli narodowi i przyszłym jego pokoleniom. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się treść posta, to zapraszam do polubienia strony bloga na Facebooku.

Każdy ma swój punkt widzenia i swoje o tym zdanie. A co Ty o tym sądzisz?

Komentarze niezgodne z zasadami bloga będą usuwane.

Copyright © Polityka z Bliska , Blogger