Demokracja, czy "Demokracja", czyli nie można być trochę w ciąży

Zbliża nam się termin kolejnego podejścia do wyborów prezydenckich. Może teraz się uda? Fajnie to by brzmiało, gdyby nie tyczyło się emanacji idei demokratycznych jaką są uczciwe wybory.

Zaczynam odnosić wrażenie, że zaczynamy się bawić naszą ustawą zasadniczą, będącą w każdym, demokratycznym kraju wykładnią obowiązującego tam prawa. Przecież o ile mi wiadomo, wybory 10 maja odbyły się, ale (jakkolwiek to brzmi - nie odbyły się). PKW odnosząc się do samego faktu wyborów, nie odwołała ich, ani nie unieważniła, gdyż jako takie miały miejsce w konstytucyjnie określonym terminie. Były jednak niedemokratyczne i przeprowadzane w czasie niezwykłym w naszej historii.
O ile zastosowane kruczki prawne (nie jest prawnikiem, ani tym bardziej konstytucjonalistom) umożliwiają powtórzenie wyborów, o tyle nadal będą one niedemokratyczne. Wystarczy spojrzeć na Artykuł 127 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Artykuł ten jasno określa wymagania jakie akt wyborów prezydenckich musi spełniać, by można było je uznać za je demokratyczne. Procedowana obecnie w Senacie RP nowa ustawa wyborcza opracowana przez PIS jest (jakby nie patrzeć) ustawą dotyczącą ordynacji wyborczej. W naszym prawie ordynacja wyborcza może być zmieniana najpóźniej na 6 miesięcy od daty wyborów. Naruszenie tego przepisu powoduje, że wybory nie będą równe.

Kolejne naruszenie prawa to Artykuł 14 projektu ustawy przygotowanej przez PIS. Artykuł ten daje Marszałkowi Sejmu (PIS) bardzo duży wpływ na przygotowanie wyborów. Przepis ten stoi w sprzeczności z kolejnym determinantem uczciwych wyborów, a mianowicie wybory nie będą bezpośrednie.

Następne zastrzeżenie. Ustawa autorstwa PIS przewiduje, iż wybory w części mogą odbyć się w formie korespondencyjnej, co z kolei nie gwarantuje tajności (prezesem Poczty Polskiej mającej dostarczyć i odebrać karty do głosowania jest polityk partii rządzącej).

I ostatnia wątpliwość, to głosowanie Polonii. Jeżeli poprzez przepisy epidemiologiczne panujące w danym kraju nie będzie ono możliwie, to wybory nie będą powszechne.

W związku z powyższymi wątpliwościami nachodzą mnie (jako demokratę i liberała) wątpliwości, co do uczciwości wyborów prezydenckich jakie oferuje nam PIS. Czy powinienem brać udział w czymś co będąc świętem demokracji sankcjonuje jej łamanie. Zastanawiam się też dlaczego politycy dają się wpuścić w taką hucpę. Czyżby wybory z 10 maja były bardziej nieuczciwe, niż te które będą teraz? Czy można zawrzeć kompromis w sprawie demokracji?
Przecież nie można być trochę w ciąży...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się treść posta, to zapraszam do polubienia strony bloga na Facebooku.

Każdy ma swój punkt widzenia i swoje o tym zdanie. A co Ty o tym sądzisz?

Komentarze niezgodne z zasadami bloga będą usuwane.

Copyright © Polityka z Bliska , Blogger