Stan wyjątkowy w Polsce. Fikcja, czy realny scenariusz?

Władysław Frasyniuk na swoim Twitterze opublikował dziś dość ciekawy twett. Niby nic w tym ciekawego, gdyby nie to, że pisze to człowiek mający doświadczenie.


Co jest na rzeczy? Pod koniec roku 1980 Polskę ogarnęła fala strajków, a peerlowski rząd ze wszystkich sił chciał to jak najszybciej stłumić. W końcu takie strajki były niekorzystne wizerunkowo i wielki brat ze wschodu (ZSRR), mógłby dojść do wniosku, że rząd sobie nie radzi. Wtedy powtórka z inwazji na Czechosłowację (1968) były realne, tym bardziej że Czesi koniecznie chcieli zrewanżować się Polakom (przypominam, że w 1988 była 20 rocznica).

Strajki oprócz wizerunkowych doprowadzały także do paraliżu gospodarki co chcąc nie chcąc wszyscy odczuwali. Sytuacja ta stała się doskonałą pożywką dla władz dla wskrzeszania w nardzie patriotyzmu. Pod hasłem uciśnionej i paraliżowanej rękami Solidarności Polski obywatele mieli się jeszcze bardziej gromadzić wokół PZPR. Podsycano też zagrożenie zewnętrzne, gdyż był to okres ostrych sankcji gospodarczych wprowadzonych przez zachód na Polskę.

Rząd poprzez całkowicie opanowane przez siebie media publiczne (prywatnych nie było) słał płomienne przemowy i lis nawołujące do zaciskania pasa i konsolidacji w obliczu tragedii narodowej. Aż w końcu nadszedł pamiętny 13 grudnia 1981. Tego dnia zawiązano tzw. Wojskową Radę Ocalenia Narodowego na czele z generałem Jaruzelskim. Miało to na celu pokazanie, że oto przejęto losem państwa wojsko mające z zasady porządek u siebie, zaprowadzi tenże porządek w kraju. Zawieszono więc funkcjonowanie wszystkich partii (choć niektórych tylko formalnie), wprowadzono cenzurę, godzinę milicyjną, zakaz przemieszczania się, kontrolę korespondencji oraz zarządy komisarzy wojskowych w ważniejszych instytucjach i zakładach. Oprócz tego zmilitaryzowano (a więc wciągnięto pod prawo wojskowe instytucje mundurowe (kolej, pocztę, milicję, straż pożarną i kolejową). 

Jednak mamy obecnie rok 2020, ale jednak pewne analogie są.  
Po pierwsze chylącą się ku upadkowi partię z przywódcą u końca żywota. Przywódca ów z racji swojego wieku nie ma już nic do stracenia, zaś poplecznicy i działacze mają wiele do stracenia (swoje synekury).
Po drugie zbliżają się wybory prezydenckie. Kaczyński jako niegdyś dobry strateg wie, że przegrywając wybory prezydenckie przegra władzę, gdyż rząd może się rozpaść (Umrzeć we wrogim sobie kraju? Nie!). Mobilizuje więc do pracy przy wyborach działaczy. W końcu jadą na tym samym wózku. Pamiętajmy, że przez lata zbudowano system dyktatorski, który niedawno został dopięty. Kaczyński ma już w ręku wszystkie 4 władze (wykonawczą, ustawodawczą, sądowniczą i medialną). Ma w zasadzie wygraną w wyborach zapewnioną. Ma dwa bezpieczniki. Pierwszy, to liczenie głosów, które można sfałszować. Drugi zaś zadziała gdy pierwszy zawiódł i liczący liczyli by sumiennie. Wtedy zadziała Sąd Najwyższy, który może nie uznać wyników i zarządzić ponowne. Czy byłby by powtórne wybory? Ludzie na taj jawne fałszerstwo wyszli by na ulicę. Kaczyńskiemu zaś zostałby by wyjście ostateczne. Stan wyjątkowy, który na wniosek Rady Ministrów (PIS i partie satelickie) wprowadzi Prezydent (PIS).
Czy to realny scenariusz dla partii, która nie przestrzega Konstytucji? Oceńcie sami.

2 komentarze:

  1. Analogie tyleż trafne, co przerażające. Pamiętam Wojciecha Mana i prognozę pogody z roku 1981 : "dziś w kraju może być różnie" i każdy słuchacz Trójki wiedział w czym rzecz.Jest podobnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety. Ale to chyba wynika z faktu, że nie uczymy, albo może nie pamiętamy swojej historii. Musimy ją więc powtarzać :(

      Usuń

Jeśli podoba Ci się treść posta, to zapraszam do polubienia strony bloga na Facebooku.

Każdy ma swój punkt widzenia i swoje o tym zdanie. A co Ty o tym sądzisz?

Komentarze niezgodne z zasadami bloga będą usuwane.

Copyright © Polityka z Bliska , Blogger