Obywatel kontra dyktatura. Czy jest bez szans?

Dyktatura nie jest zjawiskiem unikalnym. W zasadzie każdy kraj na przestrzeni swojej historii w taki, czy inny sposób zetknął się z dyktaturą w różnej postaci. Czasem był to ustrój narzucony przez okupanta, a czasem dyktatura ta wyrosła na fundamencie rozchwianej, rodzimej demokracji. Dyktatura nie jest też końcem świata, o ile nie jest tyranią, a więc swoją najokrutniejszą wersją.


Polityka w Polsce ma to do siebie, iż  nie ma u nas kontynuacji działań. Każda partia wygrywając wybory chce urządzać po swojemu. I choć swoistym kuriozum jest to, że czasem partia ta już była u steru władzy, to mimo wszystko wrze w niej poczucie rewolucyjnej misji. Nie inaczej jest obecnie. Biorąc jednak pod uwagę z rzadka w Polsce widziane rządy kontynuacji, uznaje się jej brak za niedojrzałość polityczną. Niedojrzałość ta jest immanentną cechą np. niewykształconych w pełni, lub często przerywanych totalitaryzmem demokracji.
Dyktatura sama w sobie jest również ruchem rewolucyjnym i jako taka burząc ustalony wcześniej porządek niszczy poczucie stabilności i bezpieczeństwa narodu. Ten właśnie czynnik destrukcji jest motorem wszelkich buntów przeciw rządom autorytarnym.

Człowiek ze swej natury ma doskonałą zdolność do przystosowania się. To ona umożliwiła nam odkrywanie i zasiedlanie nowych lądów, a obecnie umożliwia nam np. emigrację, gdzie potrafimy doskonale asymilować się w zgoła całkowicie odmiennym obyczajowo społeczeństwie. Owa zdolność przystosowania pomagała nam również dostosować się do zmieniających się warunków zarówno w demokracji jak i podczas rządów totalitarnych. Polacy w swej historii nie raz dowiedli tego, iż nie dość, że przystosowali się do niekiedy krwawych rządów, to potrafili również rozwinąć ruch oporu pozwalający przetrwać biologicznej substancji narodu do wyzwolenia.

Jest to możliwe dzięki temu, iż każde rządy totalitarne opierają się na tych samych zasadach dających podobne efekty. Tak więc każda dyktatura oprócz tego, iż opiera się na sile aparatu państwa, bądź militarnej sile państwa musi mieć wsparcie w narodzie (ktoś musi o nią walczyć). Oprócz tego potrzebuje pieniędzy do finansowania struktury rządowej i do tego musi nawiązać kontakty handlowe z krajami o podobnym ustroju. Własna gospodarka zazwyczaj doprowadzana jest do ruiny i ledwie wystarcza do tego celu. Efektem tego jest powszechnie panująca bieda, która stopniowana jest wyłącznie lojalnością wobec rządu. I tak buntownicy tworzą warstwę najbiedniejszą, po nich nieco zasobniejsi są obywatele obojętni, zaś popierający rząd mają zapewnioną nieco lepszą egzystencję. Najbogatszą kastą, są rządzący. U nich poziom życia zdecydowanie się poprawił. 

Te zależności socjologiczne związane są z procesem akceptacji, który nie jest jednoznaczny z przystosowaniem się. Na własnym przykładzie wiemy, iż można do czegoś się przyzwyczaić, ale nie akceptować tego. Tak też dzieje się wśród obywateli. O ile do ogólnie panujących warunków można się przyzwyczaić, o tyle bezpośrednie zagrożenie egzystencji (np. represje, czy głód) powoduje narastanie buntu. Nie godzimy się więc z tym co zburzyło nam w drastyczny sposób nasz, bezpieczny i w miarę ugruntowany sposób życia.

Na chwilę obecną obywatele nie odczuwają jeszcze bezpośrednio zagrożenia swojej egzystencji. Poziom zamożności na razie znacząco się jeszcze nie zmienił, a i represje nie są jeszcze dotkliwe. Powoduje to swoisty marazm na zasadzie "jest jak jest". Wie o tym również mający ciągoty totalitarne rząd, który swoimi zmianami rzeczywistości testuje nasze nastroje. Tak więc, przy większym oporze wycofa się, by określoną zmianę przeprowadzić ponownie w zawoalowany dla obywatel sposób robiąc na dodatek kolejny krok naprzód. W ten oto sposób, czyli wolno aczkolwiek konsekwentnie rząd będzie ograniczał nam wolność.

Jednakże w swoich poczynaniach dojdzie do momentu, gdzie określonej zmiany nie przeprowadzi już niezauważenie. Może to być np. upaństwowienie prywatnych firm lub ograniczenie praw mediom niezależnym, wśród których każdy ma swoje ulubione. To już spowoduje opór, który władza będzie musiała w jakiś sposób zdławić.
Wspomniana wcześniej natura człowieka pchnie go najpierw w kierunku biernego oporu, czyli zagrożeniem bojkotu złamanych mediów, potem protestu (demonstracje takie jak np. obecnie na Węgrzech). Jeżeli te działania nie powstrzymają władzy nastąpi chwila złudnego spokoju będącego ciszą przed burzą. Będzie to moment, gdzie środowiska opozycyjne będą musiały się porozumieć, by porzuciwszy swoje partykularne cele bronić podstaw demokracji (de facto zapewniającej ich istnieniu). Opozycja pod swoimi sztandarami zmobilizuje społeczeństwo doprowadzając do wybuch wielu protestów mających formę demonstracji w wielu miastach kraju. O ile władze nie zatrzymają się w ich działaniach, to wkrótce wybuchną o wiele większe manifestacje, które służby będą chciały siłowo zdławić. To spowoduje reakcję manifestantów i starcia z policją. To zaś z kolei spowoduje dodatkowe represje nałożone na manifestantów i rozpoczęcie nakręcania spirali przemocy. Proces ten zazwyczaj prowadzi do zbrojnego powstania i wojny domowej, gdyż o ile służby siłowe zdadzą celująco swój egzamin z lojalności, o tyle władza zrozumie, że ma jakieś poparcie w narodzie. I nie będzie istotne to, że będą to w większości obywatele żyjący na względnie dobrym poziomie, czy członkowie służb siłowych. Dla władzy zacznie liczyć się siła, gdyż zostanie przekroczona cienka granica między naginaniem prawa i pozorem demokracji, a narastającą dyktaturą opartą na brutalnej na sile. Władza zauważy wtedy skuteczność siły, a co gorsza skuteczność rozwiązań siłowych zauważy również opozycja.

Widać więc, że prócz walki o powrót demokracji musimy dbać o to by ta walka nie zmieniła się w przelew krwi. Miejmy też świadomość, że po pewnym czasie i rządzący przestaną zauważać tą zależność w swym ślepym pędzie ku władzy absolutnej.
Obecnie naszym obowiązkiem jest edukować, by oddalić widmo przelewu krwi. Jak widać po wynikach wyborów młodzi ludzie nie godzą się z różnych powodów na rozwiązania narzucane przez władze. Ich słabością jest własna zapalczywość i energia zamknięta w złości, która źle ukierunkowana może doprowadzić do tragedii. Zagrożeniem dla młodych ludzi jest również to, że pojęcie przelewu krwi jest im jedynie znane tylko z zajęć w szkole i mediów zakłamujących dramatyczne okresy.

Tak więc naszym obowiązkiem i powinnością w dobie dyktatury jest organizowanie i edukacja młodego pokolenia o tym czym jest demokracja, czy totalitaryzm oraz powstrzymywanie się jak długo to możliwe od przemocy. Musimy dbać o to, by nie upodabniać się do rządzących w swym zacietrzewieniu. Musimy również wykluczać  nienawiść w dialogu z rządem.
Póki co nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie władza posunęła się do naruszenia czegoś co sprowokuje opozycję do znacznego oporu, ale pamiętajmy, że ten dzień nadejdzie. Odrzućmy więc emocje, gdyż paradoksalnie jak pokazuje historia by zwyciężyć w walce z aparatem totalitarnego państwa należy opierać się na racjonalnej ocenie faktów. Ta sama historia pokazała, że dzięki temu byliśmy w stanie pokonać każdą dyktaturę. Czy jednak kolejny zakręt naszych dziejów nauczy nas szacunku do wolności?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli podoba Ci się treść posta, to zapraszam do polubienia strony bloga na Facebooku.

Każdy ma swój punkt widzenia i swoje o tym zdanie. A co Ty o tym sądzisz?

Komentarze niezgodne z zasadami bloga będą usuwane.

Copyright © Polityka z Bliska , Blogger